-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1179
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać421
Biblioteczka
2024-05-31
2024-05-27
Przeczytać w wolnej chwili, potem albo jeszcze później.
Zbiór wierszowanych komentarzy dla lat '60, wydany przed Olimpiadą w Monachium. Dużo krytyki, sarkazmu i wyśmiewania charakterystycznych dla prawo- (lub lewo-) myślnego ideowca. Z jednym wyjątkiem - 'Wisła skisła' jako krytykę ubocznych skutków rozwoju przemysłowego, aparat mógł uznać wręcz za atak na ustrój. Dużo szydery ze sportowców (szkoda, że wierszokleta sam zajął się tylko jedną dyscypliną - za-biurkowym krytykanctwem).
Styl toporny, choć Prutkowski ze wszystkich swoich sił i umiejętności usiłował poskromić i wpleść w swe 'produkty' finezję. Raczej z miernym skutkiem - wszystkie "donosy" to skrajne stany wahadła: przerost formy nad treścią bądź wprost przeciwnie. W żadnym wypadku nie udało się wypośrodkować formy i treści.
O dziwo, można trafić na texty aktualne i po 60 latach, np. 'Historia prawdopodobna' (odczytać jak biznesplan), 'Piłkarskie kopanie' (no comment).
p.s.
Ciekawe, jak głupio było Prutkowskiemu PO Monachium...
Przeczytać w wolnej chwili, potem albo jeszcze później.
Zbiór wierszowanych komentarzy dla lat '60, wydany przed Olimpiadą w Monachium. Dużo krytyki, sarkazmu i wyśmiewania charakterystycznych dla prawo- (lub lewo-) myślnego ideowca. Z jednym wyjątkiem - 'Wisła skisła' jako krytykę ubocznych skutków rozwoju przemysłowego, aparat mógł uznać wręcz za atak na ustrój. Dużo...
2024-05-25
Przeczytać (suplement) i zrobić miejsce na półce.
Nie każdej udają się aforyzmy. Dużo chęci, nietuzinkowe konstrukcje i kompletnie nieudane puenty. Niezwykle błyskotliwy rozdział ostatni: Suplement-immoralia, polski komentarz do łacińskich cytatów i tylko dla niego warto sięgnąć po tę publikację.
Przeczytać (suplement) i zrobić miejsce na półce.
Nie każdej udają się aforyzmy. Dużo chęci, nietuzinkowe konstrukcje i kompletnie nieudane puenty. Niezwykle błyskotliwy rozdział ostatni: Suplement-immoralia, polski komentarz do łacińskich cytatów i tylko dla niego warto sięgnąć po tę publikację.
2024-05-22
2024-05-21
Przeczytać w wolnej chwili, potem albo jeszcze później.
Dla miłosników propagandy. Unijnej propagandy. Wymowa mini-komixów 1-3: chcesz coś osiągnąć - zajmij się handlem. Tylko jeśli wszyscy będą sprzedawać, to kto będzie kupował?.. Tego propaganda nie zdradza. Komix 4 jest jeszcze słabszy: prymitywny stereotyp zlokalizowanego w rumunii 3. albo i 4. świata, który bez pomocy socjalnej, rzecz jasna unijno-europejskiej, sobie nie poradzi. Wymowa całości: troje przedsiębiorców musi bardzo dobrze prosperować aby łożyć na czwartego - potrzebującego ...oraz na kilkunastu rzędników.
Dobra, współczesna kreska, przygnębiające kolory, no i ta świetlana przyszłość, dzięki funduszom unijnym...
Przeczytać w wolnej chwili, potem albo jeszcze później.
Dla miłosników propagandy. Unijnej propagandy. Wymowa mini-komixów 1-3: chcesz coś osiągnąć - zajmij się handlem. Tylko jeśli wszyscy będą sprzedawać, to kto będzie kupował?.. Tego propaganda nie zdradza. Komix 4 jest jeszcze słabszy: prymitywny stereotyp zlokalizowanego w rumunii 3. albo i 4. świata, który bez...
2024-05-19
Przeczytać i podać dalej.
Podejście typowo archeologiczne czyli rządzą twarde fakty - archeologiczna materiałówka - i na tej podstawie wyciagnięte są wnioski oraz wysnute hipotezy. Pierwszy rozdział napisany w sposób przypominający wykłady Waldemara Chmielewskigo: chaotyczny i mało klarowny. Z każdym następnym jest jednak coraz lepiej. W zwięzłej (nieco ponad 200 stron) syntezie, autorzy zaprezentowali różne, czasem skrajnie odmienne, koncepcje, dotyczące neandertalczyków: ich genezy, rozwoju kulturowego i wyginięcia a w to wszystko wpleciono historię badań. Przy czym jasno oddzielają stan wiedzy faktograficznej od hipotez. Choć starali się stworzyć publikację przybliżającą temat przeciętnemu czytelnikowi, to jednak styl typowy dla archeologów (suche omawianie stanowisk i artefaktów) nie każdemu będzie odpowiadać.
Książka pierwotnie wydana w 2013 roku polskiej edycji doczekała się dopiero w 2022, więc zaprezentowany stan wiedzy obowiązujący jest na rok 2012 (tak datowane najnowsze pozycje w bibliografii). Cała bogata naukowo dekada pomiędzy tymi wydaniami nie znalazła się w książce, więc wymaga uzupełnienia.
Kilka nieścisłości i wpadek tłumacza (specjalizującego się w ekonomii i sporcie), których nie wyłapały korektorki (specjalizujęce się w ortografii), z których najbardziej rzuca się w oczy wulkaniczna 'magma' zamiast 'materiału piroplastcznego' (bezmyślne powtórzenie za polską wikipedią). Słaba jakość czarno-białych ilustracji i bardzo dobra kolorowych wkładek, choć te ostatnie nie zawsze czytelnie opisane, ale brak skal przy rysunkach zabytków to archeologiczne uchybienie niewybaczalne. Część (znakomita) ostatniego rozdziału poświęcono neandertalczykowi w kulturze współczesnej w ujęciu mocno krytycznym, demaskującym liczne przekłamania i przestarzałe stereotypy.
Reasumując: dobra, zwięzła, syntetyczna pozycja pokazująca, że wciąż więcej jest zagadek dotyczących neandertalczyków niż konkretnej wiedzy. Znakomitym uzupełnieniem tej pozycji jest 'Człowiek - biografia' Dunbara (autor wspomniany w książce choć odnośnie swojej starszej i uboższej 'Nowej historii ewolucji człowieka'). Nie mniej przydałaby się solidna konsultacja merytoryczna w celu wyłapania wszystkich 'kwiatków' translatorskich'.
Przeczytać i podać dalej.
Podejście typowo archeologiczne czyli rządzą twarde fakty - archeologiczna materiałówka - i na tej podstawie wyciagnięte są wnioski oraz wysnute hipotezy. Pierwszy rozdział napisany w sposób przypominający wykłady Waldemara Chmielewskigo: chaotyczny i mało klarowny. Z każdym następnym jest jednak coraz lepiej. W zwięzłej (nieco ponad 200 stron)...
2024-05-16
Przeczytać - a raczaj pooglądać - ku relaxowi.
Ta publikacja to obrazki: zdjęcia, grafiki, freski i malowidła, częstokroć nieoczywiste, w znakomitej jakości lecz w niewielkich rozmiarach. Opis słowny ograniczny do lakoniczego minimum.
Jako pierwsze zetknięcie ze starożytnością albumik mógłby być całkim całkiem gdyby nie - na szczęście niezbyt liczne - błędy (najbardziej irytującym jest uporczywe nazywanie teatrów amfiteatrami) oraz brak jednego sposobu podpisywania ilustarcji, co może prowadzić do mylnego ich odczytywania. Aż dziw, że obaj autorzy spacjalizują sie w starożytności i mają tytuły doktora...
Przeczytać - a raczaj pooglądać - ku relaxowi.
Ta publikacja to obrazki: zdjęcia, grafiki, freski i malowidła, częstokroć nieoczywiste, w znakomitej jakości lecz w niewielkich rozmiarach. Opis słowny ograniczny do lakoniczego minimum.
Jako pierwsze zetknięcie ze starożytnością albumik mógłby być całkim całkiem gdyby nie - na szczęście niezbyt liczne - błędy (najbardziej...
2024-05-15
Przeczytać i zrobić miejsce na półce.
Bardzo wstępny wstępniak dla bardzo początkujących.
W przeciwieństwie do podobnych publikacji, ta opisowo prowadzi czytelnika przez historię fizyki, stąd brak wzorów (tylko jeden: E=mc2) i wykresów (tylko 2: s.144 i s.366). Więc to książka dla tych, do których bardziej dociera słowo niż matematyka i grafika. Można ją również pobieżnie przelecieć wzrokiem. Część koncepcji naukowych tylko zasygnalizowana bez dogłębnych wyjaśnień (teoria inflacji, teoria względności jedna i druga, charakter czasoprzestrzeni, spin). Inne zaś nadmiernie exploatowane (model standardowy, zasada nieoznaczoności, teoria strun). Ale najgorzej jest z omówieniami kompletnie zagmatwanymi (QED, chaos dotyczący cząstek, ciemna energia i stała kosmologiczna). Z 'kronikarskiego obowiązku' trzeba oddać autorowi, że pewne rzeczy omówił dość jasno (4 kardynalne oddziaływania, ciemna materia, supersymetria). Jeśli po tym wszystkim początkujący czytelnik nie zrazi się do astrofizyki, będzie zmuszony sięgnąć po inny 'wstępniak'. Na szczęście jest indeks, który pomaga odnaleźć się w tej niezbyt poukładanej publikacji.
Końcowa część książki poświecona jest teorii strun a dokładniej specjalnej jej odmianie M-teorii, jako potencjalnej teorii wszystkiego, czym w ostatnich swych latach czynnie zajmował się Hawking (zresztą cała książka pozostawia wrażenie, że działaność nukowa Dine'a to zżynanie z innych naukowców).
Mniej więcej od połowy ksiażki język staje się mętny, autor zaczyna mieć problemy z klarownym przekazem. Do tego dużo w publikacji wycieczek osobistych ("kogo ja nie znam/znałem..."), za dużo wstawek "na siłę chcę być trendy": sexizm, ślad węglowy i swoista 'poprawność polityczna'. 'Wstępniak' w erze audiowizualnej bez ilustarcji?? Żółta kartka. Opinia Susskinda o tej książce jest ewidentnie protekcjonizmem, zwłaszcza że sam jest w niej wspominany wielokrotnie.
Przeczytać i zrobić miejsce na półce.
Bardzo wstępny wstępniak dla bardzo początkujących.
W przeciwieństwie do podobnych publikacji, ta opisowo prowadzi czytelnika przez historię fizyki, stąd brak wzorów (tylko jeden: E=mc2) i wykresów (tylko 2: s.144 i s.366). Więc to książka dla tych, do których bardziej dociera słowo niż matematyka i grafika. Można ją również pobieżnie...
2024-05-02
Przestudiować w przypadku rzeczywistego zainteresowania.
Arcyciekawe zestawienie historycznej przynależności państwowej ziem, które znajdują się, bądź znajdowały, w granicach polskich.
Książka bardziej do studiowania niż do czytania, bdb materiał pomocniczy do badań historycznych. Zwięzła, konkretna z - rzecz oczywista - przeogromną ilością nazw geograficznych i dat. Autor podczas omawiania tematu zachował chłodny obiektywizm naukowy (z wyjątkiem końcówki). Dla osób słabo i średnio biegłych w historii trochę ciekawostek (np. unia szwedzko-litewska z 1655 r. czy geneza nazwy Ruś Biała).
Mankamentem (właściwie jedynym) są słabo czytelne, zrobione w odcieniach szarości, niektóre mapy. Kończąca książkę synteza poglądów Feliksa Konecznego na polskie miejsce w wielowiekowym starciu Wschodu z Zachodem, może budzić mieszane uczucia.
Przestudiować w przypadku rzeczywistego zainteresowania.
Arcyciekawe zestawienie historycznej przynależności państwowej ziem, które znajdują się, bądź znajdowały, w granicach polskich.
Książka bardziej do studiowania niż do czytania, bdb materiał pomocniczy do badań historycznych. Zwięzła, konkretna z - rzecz oczywista - przeogromną ilością nazw geograficznych i dat....
2024-04-29
Przeczytać w wolnej chwili, potem albo jeszcze później.
Rzadko się zdarza, aby w pierwszym rodziale powieści sensacyjnej wygadać wszystko. No, prawie wszystko: kwestię motywu pozwala autor zgadywać czytelnikowi do samego końca (ale i ten należy to kategorii banalnych). Wystarczy trochę przenikliwości, trochę obejrzanych filmów, trochę przeczytanych kryminałów i okazuje się, że wszystko podane na tacy. Sztampowa, jednowątkowa i jednotorowa fabuła, zmierzająca precyzyjnie od A do Z. Nawet sztampowy jest 'punkt zwrotny'.
Opis realiów, tendencyjne rysy bohaterów no i sam pomysł na książkę to sztandary późnopeerelowskiej kryminalistyki - kompletna wtórność, kolejny odcinek '07 zgłoś się'.
Jak wielokrotnie wspomniano - ciekawa konwencja: każdy rozdział to pierwszoosobowa relacja innego z bohaterów, jak w 'Janczarach kosmosu', tylko w formie milicyjnych zeznań. I za tę konwecją AŻ 3 gwiazdki.
Przeczytać w wolnej chwili, potem albo jeszcze później.
Rzadko się zdarza, aby w pierwszym rodziale powieści sensacyjnej wygadać wszystko. No, prawie wszystko: kwestię motywu pozwala autor zgadywać czytelnikowi do samego końca (ale i ten należy to kategorii banalnych). Wystarczy trochę przenikliwości, trochę obejrzanych filmów, trochę przeczytanych kryminałów i okazuje...
2024-04-28
Przeczytać (koniecznie) i podać dalej.
RE-WE-LA-CJA (z akcentem na każdą sylabę). Poprawność jezykowa nie jest tak prosta i nie jest tak trudna zarazem.
Największa wada: szkoda, że to jedynie niewielki wycinek z tysięcy audycji telewizyjnych. Nieco irytujące miodkowe biadolenie nad nieuchronną ewolucją języka: z jednej strony rozumie a nawet popiera zmiany w żywym tworzywie jakim jest język (neosemantyzm i potoczyzacja), z drugiej jednak, w wielu wypadkach, mówi tym zmianom "nie". Brakuje omówienia historycznego większości słów i zwrotów oraz analizy przyczynowej w.w. zmian (jedynie końcowe rozdziały, jakieś 100-120 stron, zawierają te informacje). A przyczna jest prosta: potrzeba krótkiej i wyrazistej informacji, którą można szybko przekazać i w tym kierunku rozwija się język polski. No i część wypowiedzi niepotrzebnie powielana w różnych felietonach.
Fascynująca podróż przez polską dżunglę językową. Do studiowania w całości lub wyrywkowo i częstych powrotów.
Przeczytać (koniecznie) i podać dalej.
RE-WE-LA-CJA (z akcentem na każdą sylabę). Poprawność jezykowa nie jest tak prosta i nie jest tak trudna zarazem.
Największa wada: szkoda, że to jedynie niewielki wycinek z tysięcy audycji telewizyjnych. Nieco irytujące miodkowe biadolenie nad nieuchronną ewolucją języka: z jednej strony rozumie a nawet popiera zmiany w żywym...
2024-04-25
Przeczytać, jeśli czujesz się mocny.
Trudna książka dla zaawnasowanych w kosmologii i wyższej matematyce. Zdecydowanie nie dla początkujących.
Do plusów należy zaliczyć kompilujący charakter badań nad wielo-wszechświatem i objętość (270 stron czystego textu).
Heller może nie wylewa na rozgorączkowane naukowe głowy kubła zimnego sceptycyzmu, to jednak studzi nieokiełzane zapędy tworzenia coraz to nowych, pozaempirycznych teorii (nauka dawno już s-f przerosła jak mawia autor niniejszej recenzji).
Sporo tu również filozofii nauki czyli rozstrząsania o nauce przez tych, którzy z nauką właściwą nie mają wiele współnego (filozofowie skaczą sobie do oczu a naukowcy robia swoje czyli popychają naukę do przodu).
Przyjazny czytelnikowy format, waga i wielkość czcionki.
A co teologia na temat wielo-wszechświatów? O tym w ostatnim rozdziale.
Przeczytać, jeśli czujesz się mocny.
Trudna książka dla zaawnasowanych w kosmologii i wyższej matematyce. Zdecydowanie nie dla początkujących.
Do plusów należy zaliczyć kompilujący charakter badań nad wielo-wszechświatem i objętość (270 stron czystego textu).
Heller może nie wylewa na rozgorączkowane naukowe głowy kubła zimnego sceptycyzmu, to jednak studzi nieokiełzane...
2024-04-23
Po lekturze przecietnych 'Dzienników gwiazdowych' pozycja jeszcze bardziej rozczarowująca. Właściwie godne uwagi są 3 rozdziały: 'Ratujmy kosmos' (bardzo, bardzo), 'Profesor A. Dońda' (dość bardzo) i 'Pożytek ze smoka' (bardzo). Nużąca narracja według schematu: 1-osobowe wprowadzenie w rozdział a potem dialog bohatera głównego z bohaterami poszczególnych rozdziałów, doktorami bądź profesorami wynalazcami. Obcowanie z przebogatym słownikiem, wszechstronną wiedzą i swoistą lemowską futurystyką daje sporo satysfakcji jednak czyni również książkę niełatwą w odbiorze. Lem napawający się potokiem własnych słów nie zachwyci, nie podbije ani nie zainteresuje każdego. Pozycja przede wszystkim dla fanów Lema. Za to Barwiński jako lektor sprawdził się.
Po lekturze przecietnych 'Dzienników gwiazdowych' pozycja jeszcze bardziej rozczarowująca. Właściwie godne uwagi są 3 rozdziały: 'Ratujmy kosmos' (bardzo, bardzo), 'Profesor A. Dońda' (dość bardzo) i 'Pożytek ze smoka' (bardzo). Nużąca narracja według schematu: 1-osobowe wprowadzenie w rozdział a potem dialog bohatera głównego z bohaterami poszczególnych rozdziałów,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-21
Przesłuchać, gdy czujesz się mocny.
Podejście drugie albowiem pierwsze, podstawówkowe starcie z 'Dziennikami' zakończyło się klęską na podróży 8. Książka, jak to zbiór osobnych opowiadań, poziom ma 'urozmaicony' - od wciągających (przygody gwiazdowo-podróżnicze) po potwornie nużące (próby stosowania logiki w tezach religijno-filozoficznych - fantastyka skrajnie przeintelektualizowana, choć w rzeczywistości to krytyka religii). W związku z tym całościowo książka przeciętna bardzo. Nieodparte wrażenie inspiracji przygodami Guliwera, przetransponowanymi na XXI wiek.
Przewidziana przez autora wielopłciowość, choć i w tym przypadku życie fantastykę przerosło.
No i fatalny, FATALNY lektor Wojciech Żołądkowicz, który czego się tknie, to skopie.
Przesłuchać, gdy czujesz się mocny.
Podejście drugie albowiem pierwsze, podstawówkowe starcie z 'Dziennikami' zakończyło się klęską na podróży 8. Książka, jak to zbiór osobnych opowiadań, poziom ma 'urozmaicony' - od wciągających (przygody gwiazdowo-podróżnicze) po potwornie nużące (próby stosowania logiki w tezach religijno-filozoficznych - fantastyka skrajnie...
2024-04-20
Przeczytać i podać dalej.
Bawiąc uczyć - mawiali starożytni i Ryan North ich posłuchał. Ależ kapitalna zabawa, zaskakująca forma! Instrukcja obsługi nie tylko podróży w czasie ale również strategicznej (fikcyjnej) gry komputerowej, umiejętnie okraszona humorem. A trochę gra paragrafowa.
Dużo wiedzy elementarnej, z zakresu szkoły podstawowej takiej bogadej, do początku lat '90, ale uzupełnionej wiadomościami specjalistycznymi. Pobieżne i lakoniczne omówienie chemii, sztuki, medycyne, trochę jak z podręcznika surwiwalu dla zabieganych. [Uwaga do wydelikaconego, pełnego udawanego wzburzenia czytelnika: bez zasadniczego udziału zwierząt w historii ludzkości nadal biegałbyś nago po sawannach w poszukiwaniu smakowitych pędraków.] Oraz wielkie brawa dla tłumacza, który bawił się zapewne nie mniej (co widać w samym przekładzie). Bardzo dobre dodatki.
Minusy - druk dla mrówek w tabelach, no i ten odbijający światło papier... Naiwność w opisywaniu niektórych wynalazków i rozwiązań wynikająca z braku praktycznych doświadczeń, jak również stosowanie schematów zapożyczonych z 'Jak to jest zrobione': weź część A połącz z częścią B dodaj C i finalnie masz wynalazek D.
Apropo: opisy bramek i układów logicznych (a także jak je zbudować), 'tajemnice' przemysłowe typu piec martenowski i ciekły kryształ oraz wiele, wiele doświadczeń fizyko-chemicznych, jeszcze w latach '80 można było znaleźć w 'Kalejdoskopie techniki', przeznaczonym głównie dla uczniów klas 4-8. Więc dla dzisiejszych 40-latków (i młodszych) książka może eksplorować tereny niezbadane, dla 50-latków (i starszych) - odkurza jedynie wiedzę.
Przeczytać i podać dalej.
Bawiąc uczyć - mawiali starożytni i Ryan North ich posłuchał. Ależ kapitalna zabawa, zaskakująca forma! Instrukcja obsługi nie tylko podróży w czasie ale również strategicznej (fikcyjnej) gry komputerowej, umiejętnie okraszona humorem. A trochę gra paragrafowa.
Dużo wiedzy elementarnej, z zakresu szkoły podstawowej takiej bogadej, do początku lat...
2024-04-07
Przeczytać w wolnej chwili, potem albo jeszcze później.
O tym, jak jedna tępa dzida zamierza wykończyć cywilizację ziemską...
Dla miłośników dalekowschodnich opowieści, mentalności i kultury mrowiska tak specyfistycznych, że aż irracjonalnych. Na wstępie wyjątkowo nużący opis czasów rewolucji kulturalnej Mao. W zamyśle autora część niezbędna albowiem determinująca wydarzenie późniejsze, jednak z punktu widzenia czytelnika całkowicie zbędna.
Książka ta to zabawa w zbawcę ludzkości. Sowieci w tym względzie są o wiele bardziej realistyczni i humanistyczni: Łukjanienko czy 'Przenicowany świat' albo 'Stalker'. Oparta skrajnie na materialnym przeidealizowanym idealiźmie, mogącym zrodzić się tylko w umyśle przesiąkniętym socjalistycznymi tezami, któremu przyszło żyć w całkowiecie odmiennych realiach okresu przejściowego lat '90.
Plusem prozy Liu jest to, że korzysta w dużym stopniu z dorobku naukowego, dzięki czemu w pełni zasługuje na miano SCIENCE-fiction. W tym wypadku sięgnął po niemożność opracowania prawideł rządzących gwiezdnymi układami potrójnymi - problem nierozwiązany od czasów Newtona. I tu jeden potężny zgrzyt: gwiazdowe układy wielokrotne (nawet podwójne) tworzą warunki na tyle niestabilne, iż samo zaistnie na nich życia - nie mówiąc już o wytworzeniu cywilizacji znacznie przewyższającej ludzką - jest niemożliwe, zwłaszcza jeśli cywilizacja ta ma być humanoidalna. Bardziej prawdopodobna jest koncepcja panspermii: konieczności ucieczki i zasiedlenia tak niekorzystengo środowiska, o czym być może autor napisze w następnych częściach.
Zadziwający jest pączkujacy od pewnego czasu w literaturze mizoginizm, zapoczątkowany w 'Grze o tron' a obecny również w 'P3c'.
Co jest najbardziej irytujące w twórczości Liu? Wszelkie antycypujące komentarze wplatane w tekst. Tradycja 3-osobowego wszechwiedzącego narratora jest często zarzucana w ostatnich dekadach, ale - na ducha ojca Hamleta - czy ten tradycyjny narrator musi uprzedzać fakty?.. Do tego rozgadany styl: można powieść skondensować do 1/3 a i tak niczego nie starci. I jeszcze ta obca cywilizacja stworzona na obraz i podobieństwo ziemskiej.
Jak na tak okrzyczaną pozycję - rozczarownie.
Przeczytać w wolnej chwili, potem albo jeszcze później.
O tym, jak jedna tępa dzida zamierza wykończyć cywilizację ziemską...
Dla miłośników dalekowschodnich opowieści, mentalności i kultury mrowiska tak specyfistycznych, że aż irracjonalnych. Na wstępie wyjątkowo nużący opis czasów rewolucji kulturalnej Mao. W zamyśle autora część niezbędna albowiem determinująca...
2024-04-04
Przeczytać w przypadku rzeczywistego zainteresowania.
Z tą książką jest tak: idzie się do sklepu, kupuje butelkę coca-coli a w środku... Złota Rosa. Tytuł, nadtytuł i okładka sugerują popularnonaukową książkę o matematyce a w środku - treść biologiczno-neuropsychologiczna + filozoficzny bełkot. Trudna, stricte naukowa pozycja dla baaardzo biegłych właśnie w neuropsychologii i filozofii. Przystępne rozdziały 1, 2 i 5, pozostałe 2 tylko dla wyjątkowo zainteresowanych. Fragmenty i polemiki filozoficzne całkowicie zbędne i oderwane od nauki. To wszystko wina ogromnej chęci autorów zmieszczenia na 250 stronach kompilacji wielu dziedzin naukowych tak, aby stała się ona godna dedykacji Michałowi Hellerowi.
Przeczytać w przypadku rzeczywistego zainteresowania.
Z tą książką jest tak: idzie się do sklepu, kupuje butelkę coca-coli a w środku... Złota Rosa. Tytuł, nadtytuł i okładka sugerują popularnonaukową książkę o matematyce a w środku - treść biologiczno-neuropsychologiczna + filozoficzny bełkot. Trudna, stricte naukowa pozycja dla baaardzo biegłych właśnie w...
Przeczytać i podać dalej.
Przeczytać i podać dalej.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to